Warszawa, 29 września 2001 r.

 [oryginalny tekst, bez skrótów]

 

Ramadan

Piotr Balcerowicz

 

Rozgwieżdżonej nocy 27 dnia miesiąca ramadan 610 roku Mahomet czuwał w grocie na zboczach góry Hira nieopodal swego rodzinnego miasta, Mekki. Udawał się tam od lat, by - jak większość pobożnych Arabów w swoich okolicach - spędzić noc na rozmyślaniach w odosobnieniu. Niespodzianie oślepił go blask i jego oczom ukazała się postać niezwykła, która u każdego innego wzbudziłaby bojaźń. Malak, ów boski posłaniec, rozkazał: “Recytuj!” Mahomet odparł: “Cóż mam recytować?” Istota anielska wyciągnęła ku niemu zapisany zwój brokatu i powtórzyła głosem nie znoszącym sprzeciwu: “Recytuj!” Mahomet odmówił po raz wtóry: “Nie umiem recytować!” Wtenczas anioł zacisnął wokół niego ową brokatową materię z całych sił, aż Mahomet pomyślał, że oto nadeszła godzina jego śmierci. Nagle malak ucisk rozluźnił i rozkazał: “Recytuj!” Po trzykroć Mahomet odmawiał, aż świetlisty anioł sam wyrecytował pięć pierwszych wersów, poczynając od słów: “Recytuj w imię twego Pana, który cię stworzył...” I zniknął. Mahomet stracił przytomność. Gdy się ocknął z niezwykłego snu i wyszedł z groty, usłyszał głos z nieba: “O Mahomecie! Tyś jest posłańcem Boga, a jam jest archanioł Gabriel!”. Była to pierwsza wizja Mahometa, jeśli wierzyć tradycji, ujętej już w pierwszej relacji biograficznej Mahometa, a spisanej przez Ibn Ishaka (zm. 7568 r.). Wyrecytowane przez anioła słowa (qur’an - “recytacja”) weszły następnie w skład Koranu (al-Qur’an = “Recytacja”) jako początkowe wersy 96 rozdziału (sura), a od tamtej pory archanioł Gabriel miał towarzyszyć Mahometowi do końca jego dni, wspierając go radą i przekazując mu treść Koranu w formie objawień.

Ramadan jest trzydziestodniowym dziewiątym miesiącem muzułmańskiego kalendarza. Dla muzułmanów na całym świecie - wszystkich mężczyzn i kobiet - jest to okres postu (saum) - od nazwy miesiąca zwanego takoż ramadanem - w którym od wschodu do zachodu słońca Koran nakazuje powstrzymać się od przyjmowania wszelkich pokarmów i napojów. Zakazem ramadan obejmuje także palenie tytoniu, a nawet przełykanie śliny, jako szczególne formy przyjmowania płynów. Kontakty seksualne były jednak dozwolone (Koran II 187: “Dozwolone wam jest noc czasie postu zbliżać się do waszych żon”), lecz jedynie w porze nocnej i to przez pierwsze 20 dni postu. Stosunki płciowe były zakazane w ostatnim okresie (i‘tikaf), kiedy noce należało spędzać na modlitwach w meczetach: “Nie obcujcie z nimi (kobietami), lecz przebywajcie pobożnie w meczetach” (Koran II 187). Wszystkie te zasady z założenia nie miały być nazbyt restrykcyjne, gdyż “Bóg chce dać wam ulgę, a nie chce dla was utrudnienia” (Koran II 184). Prowadzenie działań wojennych było zakazane, chyba że przeciwnik sam naruszył święte obyczaje. Wówczas należało podjąć walkę, odpłacając “miesiącem świętym za miesiąc święty” (Koran II 194). Dlatego też, kiedy niedługo rozpocznie się tegoroczny ramadan w 1422 roku hidżry, kontynuowanie bezprzykładnych bombardowań amerykańskich i akcje komandosów w Afganistanie jeszcze bardziej zaognią sytuację w regionie.

Ten szczególny miesiąc swą nazwę bierze od słowa ramad, “suchota”, co w warunkach półpustynnych mogłoby z powodzeniem charakteryzować większą część roku. Księżycowy kalendarz muzułmański dzieli rok na dwanaście miesięcy liczących naprzemiennie po 29 lub 30 dni, a zmianę daty odmierza zachód słońca. Jak łatwo obliczyć, w stosunku do kalendarza słonecznego różnica wynosi ok. 10-11 dni, co oznacza, że początek ramadanu regularnie się przesuwa. Pełny “obrót” kalendarz dokonuje raz na ok. 35 lat. Jeśli owych 30 dni przypadnie na najgorętszy okres w roku, kiedy temperatury w półpustynnej strefie podzwrotnikowej mogą przekraczać nawet 45 stopni, to dla pobożnych muzułmanów - nie mogących ugasić pragnienia - bywa to okres doprawdy ciężkiej próby. Uniesienie Proroka w momencie objawienia nie uwzględniało astronomiczno-matematycznych zawiłości dostosowania zmienności kalendarza księżycowego względem pór roku. “Najcięższy jest pierwszy tydzień, potem człowiek się przyzwyczaja”, powiadają ludzie.

Post ramadanu dla muzułmanów jest przywołaniem zwyczaju Mahometa, który w tym właśnie miesiącu spędzał noce na medytacji. Jest także rytualnym odtworzeniem sytuacji, kiedy Koran został mu objawiony: “Post jest dla was dobrem, jeśli chcecie wiedzieć, to jest miesiąc ramadan, w którym został zesłany Koran.” (Koran, II 184). To kluczowe dla historii islamu przeżycie mistyczne Mahometa, upamiętnione w poście, było objawieniem w podwójnym sensie: jako objawienie właściwe (tanzil) w postaci Świętej Księgi, i jako natchnienie (ilham, wahj) zesłane prosto do serca proroka.

Moment rozpoczęcia postu wyznacza zaobserwowanie wschodzącego księżyca w ostatnim dniu miesiąca poprzedzającego, szaban. Cóż mają zrobić wierni, gdy niebo zaciągnie się gęstą zasłoną nieprzychylnych chmur? Od dawna początek postu oblicza się już z wyprzedzeniem dzięki tablicom kalendarzowym, choć tradycja nadal oficjalnie zobowiązuje do bezpośredniej obserwacji księżyca. Ramadan może rozpoczynać się faktycznie w różnych rejonach z jednodniowym przesunięciem. Szczególnie irańscy sunnici podkreślają świadomie swoją odrębność w ten sposób. Tradycyjnie początek ramadanu obwieszczał wystrzał lub oświetlenie minaretów, a obecnie tę rolę spełniają reflektory podwieszone u szczytu minaretów okalających meczet i zaśpiew muezzina.

Post w miesiącu ramadanu jest jednym z pięciu podstawowych obowiązków każdego muzułmanina, obok wyznania wiary w jednego Boga, modlitwy, jałmużny i pielgrzymki do Mekki. Od tego obowiązku zwolnione są dzieci (teoretycznie poniżej 10 roku życia) oraz ludzie starzy (w społeczeństwie o niskiej średniej życia za takich uważano tych, którzy ukończyli 40 lat), podróżni (gdy czas podróży przekracza 3 dni), chorzy, kobiety ciężarne i w okresie menstruacji, osoby podejmujące ciężką pracę fizyczną, pijacy czy opętani szałem. Koran (II 183-4) głosi: “Jest wam przepisany, post, tak jak został przepisany tym, którzy byli przed wami […] na określoną liczbę dni. […] A temu z was, kto jest chory albo w podróży, to na pewną liczbę innych dni.”

Powiada się, że w krajach muzułmańskich życie w miesiącu ramadanu zamiera. Jest w tym stwierdzeniu sporo prawdy i wystarczy się przejść w czasie ramadanu przez opustoszałe bazarowe dzielnice muzułmańskich miast wśród opuszczonych rolet, by się o tym przekonać. Nie należy do rzadkości widok zaryglowanych drzwi biura i urzędów. Mój znajomy, Hatif opowiada: “Zwyczajowo sądzi się, że ramadan to okres lenistwa. Prawdą jest, że życie uaktywnia się w nocy. Faktycznie też ludzie starsi z racji wieku i nawyku chodzą wolniej, ich rytm pracy jest spowolniony. Wielu z nich spędza całe dnie w swoim dukkanie (sklepiku), gdyż mnóstwo ludzi zajmuje się handlem. W zwykłe dni i tak zamykają sklepy na 2-4 godziny w ciągu dnia. Kiedy zaś trwa ramadan, to zamykanie dukkanu na prawie cały dzień staje się tym bardziej uzasadnione.” Ale nie wszyscy pracują na zwolnionych obrotach. “Ludzie kultury, urzędnicy czy wojskowi starają się pracować normalnie. Przede wszystkim sunna (tradycja) i Koran wzywają do uczciwości, uczciwego przestrzegania ramadanu i do aktywności”, uzupełnia Hatif. Ci, którzy starają się pracować jak co dzień, mimo wszystko unikają wysiłku, który mógłby osłabić organizm i nadwyrężyć zdrowie.

Jest to okres dużo spokojniejszy. Całe rodziny udają się do świętych miast, zwiedzają groby mędrców i mauzolea świętych. Dużo czasu poświęca się rozmyślaniom religijnym i kultywuje lokalne tradycje religijne. W tradycji sufijskiej odżywa zwyczaj obrzędów mistycznych, w tym rytualnego tańca. Najbardziej znanym z nich, gł. w Turcji, jest taniec związany z świeckim bractwem tańczących derwiszów, mewlewi lub mawlawijja, założonym przez Mewlanę Dżalal ad-Din Rumiego (zm. 1273 r.).

Gdy zajdzie słońce, muzułmanie przystępują do głównego posiłku (fitr) dnia, znacznie obfitszego niż zazwyczaj. Hatif wyjaśnia: “Kolacje powinny być obfite, gdyż można, co więcej: należy się spodziewać gości. W islamie istnieje tradycja, że muzułmanin, szczególnie poszczący nie powinien jeść sam. Tak jak zbiorowa modlitwa piątkowa.” Noc staje się porą przyjęć towarzyskich i odwiedzin, częstszych wypadów do kina. Hatif dodaje: “Już po kolacji całe rodziny chodzą do siebie w odwiedziny. Czasem kobiety idą w odwiedziny do swoich koleżanek lub rodziców. Mężczyźni idą wówczas się bawić osobno. Istnieje wiele zawodów i gier towarzyskich. Przykładowo tworzą się dwie grupy, które siedzą przez 3-4 godziny nocne w dwóch rzędach naprzeciwko siebie i robią zakłady. Obozy często reprezentują różne dzielnice lub nawet miasta. Przegrywający muszą zafundować zwycięzcom obfitą kolację.” Spowolniony rytm dnia po części  jest skutkiem nieprzespanych nocy...

Nastanie świtu obwieszcza konieczność wznowienia postu. Mahomet powiada: “Jedzcie i pijcie, aż odróżnicie nitkę białą od nitki czarnej o świcie, następnie wypełniajcie post do nocy” (Koran II 187). Post odnawia się po lżejszym posiłku (sahur) tuż przed świtem, gdy wierny wypowie wolę (nijja) przystąpienia do postu.

Z tradycją postu wiąże się ściśle zwyczaj nocnych nabożeństw, tzw. modlitw posiedzeń (salat at-tarawih), odbywających się po ostatniej, przepisanej zwyczajem codziennej modlitwie wieczornej. Przez szereg nocy recytuje się poszczególne sury Koranu, aż całość zostanie wyrecytowana przynajmniej raz. Z tym wiąże się też niezwykły szacunek, jakim cieszą się recytatorzy (hafiz) Koranu, znający go na pamięć. W sierpniu tego roku w afgańskiej Dolinie Pandższiru wysadzono ze startującego już helikoptera ze mną na pokładzie niewielki oddział bojowników Ahmeda Szaha Masuda, którzy mieli polecieć wprost na front, tylko dlatego, że otrzymano wiadomość, że hafiz (recytator Koranu) pragnie się udać w podobnym kierunku, a w helikopterze nie było już dla niego jego towarzyszy miejsca. Mujahedini musieli polecieć dzień później.

Nie każdy jednak muzułmanin pości, a duża grupa tych, którzy ostatecznie decydują się na post, poddaje się presji tradycji i niewyartykułowanym naciskom ze strony grupy poszczącej, która nie zawsze stanowi większość. Obaid z Iraku, przebywający od lat w Polsce, wspomina: “Ja nigdy nie pościłem i nadal nie poszczę. Moja rodzina także nigdy nie pościła. Pamiętam, jak kiedyś jako wyrostek starałem się podążyć za presją otoczenia, zostałem wówczas skarcony przez ojca. Obecnie jestem za każdym razem zapraszany na kolację w okresie ramadanu, ale sytuacja taka mnie krępuje. A takich jak ja jest wielu.” Wprawdzie wszystkie restauracje w ciągu dnia zdają się być zamknięte, mimo to okoliczni mieszkańcy wiedzą, w której z nich będą mogli zjeść w południe obiad, korzystając z wejścia w podwórzu.

 

W Indiach, kraju zamieszkałym przez 140 milionów muzułmanów, majowe temperatury dochodzą do 45 stopni w cieniu. Od kilku dni trwa ramadan. Moi muzułmańscy przyjaciele z Palestyny, Iranu, Iraku, Afganistanu i Syrii, studiujący na uniwersytecie w Benaresie, przesypiają większość dnia, by się ożywić na 3-4 godziny przed nadejściem zmroku. Palestyńczyk Wussuf, który codziennie wypala po 80 papierosów i zwyczajowo korzysta z jednej zapałki w ciągu dnia, tym razem nadyma płuca popielatym dymem tylko w zaciszu swego pokoju. Aby przebudzenie ok. 16.00 było zupełne, zaparza w maleńkim rondelku kawę: najczarniejszą z czarnych, i dodaje kroplę olejku kardamonowego. Wspólnie, nie afiszując się, delektujemy się jej aromatem. Przygląda nam się słońce w pełnej krasie, któremu jeszcze pozostały ponad dwie rozleniwione godziny, by się skryć za horyzontem.

Pomału zbliża się dzień ‘Id al-Fitr, Święto Zakończenia Ramadanu, jedno z dwóch kanonicznych świąt w islamie, obok ‘Id al-Adha, święta ofiar. W przeddzień święta, we wtorek 30 dnia ramadanu 1408 roku hidżry, wyjątkowo wcześnie, na długo przed wieczornymi modłami, bo około południa wyruszamy w strugach żaru skraplającego się z ołowianego nieba na targ mięsny nieopodal dworca kolejowego: miasteczko ściśniętych straganów i przedziwnych drewnianych konstrukcji-łamigłówek, służących za sklepiki. Jeszcze nigdy nie było tutaj tak tłoczno. W zaduchu, wśród oparów potu, zwierzęcego nawozu, psującego się mięsa i napęczniałych, kołujących much płuca usiłują chwytać łapczywie resztki powietrza. Wussuf wprawnym okiem wybiera dorodnego brunatnego barana, którego sprzedawca w białej ażurowej czapeczce nasadzonej na czubek głowy prowadzi na zaplecze. Powraca po kwadransie z górą krwistego mięsa, którą nasz kucharz ładuje na maleńki wózek ciągniony za rowerem.

W domu na dwóch rozłożystych stołach kuchennych pojawiają się wraz z powrotem kolejnych osób z bazarów orientalne warzywa, wonne przyprawy, rośnie stos owoców: granatów, arbuzów, soczystych mango, nabrzmiałych winogron. Gromadka przyjaciół żywo oddaje się kulinarnemu rzemiosłu, które z okazji wielkiego święta ‘Id al-Fitr urasta do rangi wyrafinowanej sztuki. W kuchni i na jej obrzeżach spędzą cały dzień. Przez miesiąc zapomniałem, że moi przyjaciele mogą być aż tak aktywni.

Przed zachodem słońca towarzyszę przyjaciołom, którzy udają się do meczetu na modły. Przeciskamy się wąskimi uliczkami Benaresu, świętego miasta hinduizmu nad Gangesem, rozpychając barkami średniowieczne mury strzelistych kamienic, które zdają się zapadać nad nami i zaciskać coraz bardziej zwarcie swój kamienny uścisk. Sporadycznie trzeba lawirować w labiryncie alejek, aby ominąć ścieżynkę zaklinowaną kościstą krową, która z wyrazem konesera przeżuwa plastikową torebkę z resztkami warzyw. Znienacka rozpościerają się przed nami rozległe, mętne wody Gangesu. Wysokość stromej skarpy potęgują strzeliste, ponadsiedemdziesięciometrowe minarety z rdzawego piaskowca. Stoję przed wejściem do ogromnego meczetu zbudowanego przez Aurangzeba (1618-1707), cesarza Indii z dynastii Wielkich Mogołów. Za budulec posłużyły m. in. fragmenty kolumn ze zburzonej na rozkaz władcy najświętszej świątyni hinduistycznej w tym najświętszym miejscu hinduizmu, świątyni Wiśwanatha. Nad naszymi głowami faluje czarna chmura ogromnych szerszeni kołujących wokół gniazda przylepionego gronami do łuku nad bramą wejściową. Drogę zastępuje mi mułła w śnieżnobiałej, świeżo uprasowanej szacie. Podnosi ramię: dalej nie ma dla mnie wstępu. Wussuf, który najwidoczniej już wcześniej opracował w głowie cały scenariusz, przedstawia mnie jako muzułmanina - Słowianina z Bośni, i uzupełnia tę informację niezbędnymi wyjaśnieniami geograficznymi i językowymi. Chwilę później stoję ramię w ramię z Wussufem i Ahmedem Sedikiem, Naserem, Szamirem i Obeidem wśród niezliczonych rzesz wiernych, którzy zgromadzili się w tym największym meczecie Benaresu na pożegnalne modły, kończące ramadan. Stojąc pod gołym niebem, twarzą zwrócony w kierunku mihrabu, wnęki wyznaczającej kierunek Mekki, w długim rzędzie wiernych na cienkim dywanie, klękam i powtarzam z nimi pokłony, które wcześniej przećwiczyłem w domu, żeby nie zdradzić mej świętokradczej obecności. Nabożny tłum mógłby tego nie wybaczyć giaurowi.

W drodze powrotnej zatrzymujemy się przy niewielkim sklepiku, by odebrać wcześniej zamówione słodycze. W nocy rozpoczyna się wystawna uczta. Człowiek jest doprawdy łasą istotą kulinarną. Jedynie brzask uświadamia wszystkim, że od miesiąca czas nie biegł tak rączo. Stopniowo moi towarzysze udają się na spoczynek. O poranku rozpoczyna się święto ‘Id al-Fitr.

 

Nie od razu Mahomet ustanowił post ramadanu. Historycznie post ten jest kontynuacją tradycji arabskiej i żydowskiej. Jak pisze Janusz Danecki, “również wśród Arabów przedmuzułmańskich poszczono w wiosennym miesiącu radżab. Już wtedy post uważano za oczyszczenie z grzechów i występków, za odkupienie z grzechów” (Podstawowe wiadomości o islamie. Warszawa 1997, t1, s. 141). Pod wpływem tradycji żydowskiej Mahomet stosował wpierw post kilkudniowy, o czym sam wyraźnie wspomina: “Obiecaliśmy Mojżeszowi trzydzieści nocy i uzupełniliśmy je dziesięcioma; w ten sposób ustalony czas spotkania z jego Panem wynosił czterdzieści nocy.” (Koran VII 142). Dopiero 18 miesięcy po ucieczce z Mekki do Medyny, w 624 roku, Mahomet zmienił ten zwyczaj rozczarowany faktem, że społeczność żydowska nie przyjęła go jako proroka. W tym samym czasie też zmienił kierunek modlitwy z Jerozolimy na Al-Ka‘bę w Mekce.

Ramadan nie jest jedynym postem w islamie. Koran (II 196) wspomina także o innych postach: “niech pości przez 3 dni w czasie pielgrzymki, a siedem dni, kiedy powróci, to jest dziesięć dni w całości”. Mahomet zalecał także post w tzw. trzy białe dni każdego miesiąca, tj. w dzień pełni księżyca i dwa dni sąsiednie.

 

Kalendarz muzułmański wyliczający święta w moim komputerze powiada, że w tym roku święto ‘Id al-Fitr wieńczące okres postnych wyrzeczeń powinno się odbyć wg kalendarza 17 grudnia, co odpowiada 1 dniowi miesiąca szawwal roku 1422. O ile potwierdzą to tylko bezpośrednie obserwacje księżyca...

‘Id al-Fitr jest dniem szczególnie radosnym. W krajach kultury tureckiej odpowiednikiem jest Szeker Bairami, trwający trzy dni. Po skrupulatnej toalecie wszyscy zakładają czyste, odświętne i barwne szaty, kobiety z dużo większym zacięciem barwią henną włosy i dłonie. Wierni odwiedzają rodziców i starszych krewnych, obdarowują się słodyczami i prezentami, składają sobie życzenia z okazji świąt. Pomyślności życzą sobie tradycyjnie różne grupy wyznaniowe. “Wszyscy sobie składają życzenia,” powiada Hatif. “Jest to miły gest w ramach niepisanego paktu moralnego i obyczajowego między muzułmanami i chrześcijanami, a nawet żydami, których wielu jeszcze pozostało w krajach muzułmańskich. Np. w Egipcie mieszka 10 milionów chrześcijan koptyjskich, którzy biorą udział w uroczystościach.” Immamowie lokują się albo w meczetach, albo w pobliżu. Wokół nich gromadzą się tłumnie ludzie, a oni wygłaszają wykłady teologiczne. Jest to święto wolne od pracy: “Nie chodzi się wówczas do pracy, ani na wykłady i wszyscy korzystają, także studenci chrześcijańscy”. Obaid zaś dodaje: “W dzień świąteczny znajomi zapraszają się nawzajem, wychodzą na spacery, organizują wycieczki poza miasto, a kawiarnie i restauracje pękają w szwach. Radość jest ogromna z okazji zakończenia się ramadanu.”

 

Cytowane fragmenty Koranu pochodzą z przekładu Józefa Bielawskiego (Koran, PIW, Warszawa 1986).

 

 

 

 

 

Pierwotny tekst został opublikowany w tygodniku

nr 46, 17.11.2001, s. 78-80 jako “Święte próżnowanie - ten ramadan będzie inny niż poprzednie”:

http://polityka.onet.pl/artykul.asp?DB=162&ITEM=1069840